poniedziałek, 10 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 7 'Zniszczone'

DZIEŃ 24-25 MARCA  GODZINA 4:23
Zerwałam sie z łóżka z krzykiem znów śnił mi się ten las. Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno ,zaczął wiać mocny wiatr zobaczyłam kogoś na ulicy, kogoś kogo kiedyś już widziałam ale nie znałam , kogoś z kim łączyła mnie dziwna więź. Czułam to. Tylko kto to jest? Przetarłam oczy, znów tam postać stała, odwrócona do mnie tyłem , nagle przekręciła głowę ,popatrzyła sie na mnie i zamieniła sie w piasek, który porwał wiatr.
-To było straszne - powiedziałam do siebie , wpatrywałam się jeszcze chwilę w miejsce gdzie stała postać i zasłoniłam zasłony
Szczurek zaczął piszczeć, dałam mu troche słonecznika.

GODZINA 6:00
Do samego rana nie zmrużyłam oka, rano wstałam i zaczęłam sie ubierać w sama nie wiedziałam co pozłam do łazienki a popatrzyłam na lustro a tam kremem , lub czymś kremopodobnym napisane 'Zebranie indywidualne 6:30'
-Jak oni to robią?- spytałam sama siebie
- Tato?- spytałam gdy zeszłam na śniadanie  - Co sie dzieje?
Wszędzie było ciemno, chciałam zapalić światło żeby lepiej było widać, niestety nie dało się
- Spokojnie to tylko wiatr, w nocy drzewo sie przewróciło i zerwało druty- powiedział spokojnie tato
- Aha, gdzie Luke?- usiadłam przy stole
- Jeszcze śpi siadaj zrobię ci jajecznice i kładę się
- Jak tam w pracy?
- Przyjechał taki facet ze sklejonymi powiekami
- Jaki idiota - zaśmiałam się
W tej chwili szedł na dół Luke
 - Serki!!!!
- Co?
- Nic , chciałam żebyś sie uśmiechnęła -powiedział - czemu krzyczałaś w nocy?
- Zły sen, las i goniący cie ludzie na rozkaz kogoś...- oświeciło mnie , przecież mogę się sama spytać o co chodziło z tym lasem i czemu zaczynają mną władać te sny - zaraz przyjdę
Pobiegłam na górę , miałam nadzieję ze teraz nikt mnie nie usłyszy , w sumie i tak miałam spotkanie, może to tego dotyczyło? Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się  na brzuchu na łóżku, żeby ,w razie krzyczenia, nikt mnie nie usłyszał. Przekręciłam zawieszkę i znów przeszedł mnie ból jakby mi ktoś wbijał w kości igły i chwilę potem pojawiłam się w sali Kiee.
- Qivy- powiedziałam
- Qivy- powiedział Tetoti
- Po co Kiee mnie tu wezwało? - spytałam
- To ty nie wiesz? - spytała Ava
- Nie, Nee Ava
- Miałaś dwie okazje żeby zabić wampira - zaczął Tetoti
- Wiem Mirr Tetoti, raz już byłam blisko ale miał wspólnika o którym nie wiedziałam                 
- Blisko a zrobić to duża różnica!- krzyknęła Ava - nie grasz z zasadami
- Ja nie gram z zasadami?- spytałam - a kto wysłał mnie do lasu , mnie jedną , z banda wściekłych wampirów gdzie nawet wyszkolony Łowca by sobie nie dał rady?                            
- Nie tym tonem - powiedziała
- Ale to ze mnie mało nie zabili to juz nie ważne? Gdyby nie jeden chłopak , bym nie żyła
- On to widział?- spytał Tetoti
- Tak , musiałam wymyślać- powiedziałam już spokojniej   
- To ze skoczyłaś to już nie moja wina tylko twojej głupoty - powiedziała Ava                             
- Ava!- krzyknał Tetoti - spokojniej, naprawde to zrobiłaś? Zakazałem                                     
- Miałam się dać zabić? Coś jeszcze?
- Jak ty się odzywasz do wielkiego Kiee ?- spytała wściekła Ava mierząc mnie wzrokiem, już przekręcała drugą zieloną , odpowiedzialną za tortury, zawieszkę.Przygotowałam się na fale bólu , która jednak nie nastąpiła.                                          
- Ava, przesadzasz- powiedział Tetoti - już spokojnie, ona ma dopiero szesnaście lat, ma prawo się pomylić
- Nie potrzebujemy takich łowców- powiedziała Ava
- E... Mirr Tetoti moge już iść? - spytałam
- Tak. Qivy
- Qivy
Ocknęłam się na łóżku. Rozglądnęłam się , nikogo nie było , popatrzyłam na zegarek 6:40 musiałam już iść do szkoły.Pognałam do szkoły i prosto do mojej szafki zobaczyć czy wszystko jest na swoim miejscu. Usiadłam pod szafką i chwile potem przyleciała Diana
- Nathan sie o ciebie pytał- powiedziała                                                                                   
- W jaki  sensie?- spytałam                                                                                                       
- Czy cię gdzieś nie widziałam                                                                                                   
- Weź .. a co powiedziałaś?                                                                                                         
- Że nie -zarzuciła zwoje bujne loki                                                                                        
- To weź kryj mnie dalej okej?                                                                                               
- Czemu?                                                                                                                                          
- Bo tak                                                                                                                                      
- Za późno.. idzie tu, zostawiam was                                                                                                                             
- Nie! proszę zostań - złapałam ją za rękę                                                                                 
- Cześć Jullia- powiedział Nathan                                                                                                 
- Sorry spieszymy się - powiedziałam i pobiagłam za Dianą                                                   
- Wiesz,że łamiesz mu serce?- spytała Diana kiedu siedzieliśmy na placu przed szkołą pod drzewem.                                                                                                                                
- E tam , a jak już o złamanych sercach , jak tam ty i Luke?- spytałam z uśmiechem              
- Powiedział, że ładnie dzisiaj wyglądam     
- Popieram, a ty jak zwykle, zaciech                                                                                               
- No ba, ej, widziałaś gdzieś Sama?                                                                                                   
- Nie i wolę nie                                                                                                                              
- Czemu?                                                                                                                                     
- Pokłóciłam sie z nim 

Rozległ sie dzwonek, poszłyśmy każda w swoją stronę, ja do dyrektora ona na angielski
-Coś przeskrobałaś ?- spytał Luke , widząc,że  ide na górę gdzie były tylko sala komputerowa, biblioteka i gabinet dyrka        
- Nic, jak na razie -powiedziałam i poszłam
Zapukałam i weszłam
- Dzień dobry- powiedziałam                                                                                           
 - Dzień dobry dziecko, w czym moge pomóc? Który nauczyciel cie wysłał?- spytał dyrektor                                                                                                                                
- Żaden, tym razem jestem z własnej woli -powiedziałam i usiadłam na krześle na przeciwko. - mogłabym zamówić salę gimnastyczną na tą sobotę? Chciałam wystawić sztukę , na zaliczenie z historii , Szekspir
-Niestety - powiedział grzebiąc w przenośnym kalendarzu - sobota zajęta,jest bal,  może następna?
- Nie mogę, mam do poniedziałku czas
 - Niestety, przykro mi ...może uda ci się dogadać z organizatorem
- Kto to?
- Nathan Sykes , jest przewodniczącym , akurat ma spotkanie na temat tego balu.W sali numer 16
- Do widzenia -wyszłam
Pobiegłam wzdłuż numerków i znalazłam sale z numerem 16. Wpadłam do niej jak oszalała, byłam na niego wściekła, sam sie pytał kiedy chce je wystawić.
- Nathan -krzyknęłam i podeszłam do niego- odwołaj bal!
- Czemu? -spytał zaskoczony , uczniowie popatrzyli na mnie jak na wariatkę
- Bo jedyny wolny termin do końca zaliczania z historii mija w poniedziałek , a sobota jest zajęta przez ciebie i nie wystawię sztuki!
- Uspokój się, nie przesunę go, dyrektor mi kazał , myślisz,że nie mam lepszej roboty niz pilnowanie co robią inni z balem ?
- Nie? Okej .... zobaczymy- powiedziałam i wyszłam
On  jeszcze popamięta, specjalnie to zrobił! Tylko dlatego ze to co on napisał było do niczego.Jakaś dziewczyna wyszła za mną i zaczęła rozwieszać plakaty z informacją o balu.Wyprzedziła mnie i przywiesiła , chwilę potem plakat leżał porwany przeze mnie w śmietniku. Ja naprawdę chciałam być miła ale przegiął, dobrze wiedział ze chce teraz to wystawić ale nie bo on ważniejszy!
 Poszłam do domu, w zupełnym nie sosie, pooglądałam co było w telewizji, bawiłam się z Rico, szczurem i  jakimś cudem sama zaczęłam sie uczyć w końcu , wieczorem , poszłam spać



DZIEŃ 25 MARCA  GODZINA 13:40
Byłam na biologii, nauczycielka siedziała i nadawała coś o jakiejś chorobie. Ja odwróciłam sie od Nathana i próbowałam w miarę słuchać , bo nie mogłam, po głowie ciągle krążyły mi myśli jak się zemścić na Nathanie, chyba byłam dla niego zbyt wredna. albo ogólnie myśli związane z nim. Zaczęłam rysować coś na kartce wmawiać i przekonywać sie że Diana nie miała racji. Byłam ciekawa też tego co powiedziała ze jak ja nie widzę ... puknęłam się w głowę, nie myśl tak nienormalna dziewczyno! Poczułam się jakoś tak dziwnie. Chciałam tylko jak najszybciej skończyć z Samem i całym Klanem Łowców. Żeby być w nim byłam zmuszana, nie chciałam nie bawiło mnie zabijanie, nawet jeśli to było zabijanie czegoś co zagraża innym. W właśnie tego musiałam sie dowiedzieć , dlaczego? Dlaczego byłam zmuszana, inni mieli wybór, ja nie. Chciałabym żeby w tej szkole był przynajmniej jeden inny łowca, było by o wiele łatwiej . Zapatrzyłam się w okno, słońce , jak na marzec, grzało bardzo mocno, na niebie nie było ani jednej chmurki, ptaki latały i ćwierkały. Nathan szturchnął mnie i  przysunął w moją stronę karteczkę.
- ' Wiesz z kim pójdziesz na bal?To już jutro '
- ' Chyba raczej powinieneś napisać <wiesz czy będziesz szła na bal?> a tak w ogóle znamy sie ?'
- ' Nie idziesz? '- napisał popatrzyłam na niego, poprawił sobie swoje włosy.
- ' Nie ' -odpisałam
- ' Dlaczego? ' -popatrzyłam na niego wymownie wzrokiem  mówiącym ' serio?'
- 'Bo nie'
- ' Oj, no weź , będzie fajnie. Nie wierze żeby nikt cie nie zaprosił... '
- 'Najwyżej przyjde sama .Prawdopodobnie nie wierzysz że mam przyjaciół                                 
- ' Sorry za tamto, i za ten bal, naprawdę , chciałem go przełożyć ale dyrektor powiedział , że w późniejszym terminie będzie za zimno i takie tam '
- ' On mnie po prostu nie lubi i nie wiem czy ci wierzyć  ' -podałam mu karteczka ,Nathan zerknął na mnie i sie uśmiechnął
- ' Ta... :)Uwierz... '
- ' Nie, dzisiaj śmiał się z tego,że nie mogę wystawić sztuki, i wiesz przecież jestem wredna nie? '
- ' Mówiłem <sorry> , serio   '- popatrzyłam na niego , uśmiechnął się
- ' Wiem i co?
-' No.. nic...'
- ' Się ogarnij i nie pisz ' -odsunęłam od siebie kartkę i odwróciłam się w stronę okna. Nie rozumiałam go, ja go zbywam a on sam zaczyna rozmowę.Dziwny gościu.

Koniec lekcji, wyszliśmy wszyscy z klasy, poczekałam jeszcze na Diane godzinę  i                              poszliśmy do domu ona do siebie ja do siebie.Mieliśmy w jedna stronę , ona trochę dalej.
 Weszłam do kuchni a tam razem z tatą...
- Mamo! - krzyknełam i pobiegłam ja przytulić - czemu nie powiedziałaś,że wracasz?
 - Cześć kochanie, - powiedziała i pogładziła moje włosy - nie było okazji, nie cieszysz sie ?
- Jasne że sie ciesze. Nie widzieliśmy sie przez wieki. Co tam w Australii, przywiozłaś mi koalę?
- Niestety nie wiem czy by z tobą wytrzymała, one są bardzo płochliwe. Właśnie, nie było mnie 2 miesiące , mów co sie pozmieniało?Dogadujesz się z Lukie'em?Co narozrabiałaś?  Masz chłopaka?
-Mamooo..! Dogaduje się i nie, nie mam -powiedziałam i usiadłam koło niej na krześle
- Ciągle jak nie koza, to uwaga jak nie uwaga to wezwanie albo telefon ze szkoły- powiedział tato wycierając talerz
- Oj tam , oj tam tato, ostatnio sam powiedziałeś,że sie jej należało- zaprotestowałam
- Dawało sie zyć jako jedynej dziewczynie z chłopakami? Byli grzeczni? -spytała znowu mama
- Jak aniołki - powiedziałam
- A ty jak diabeł ,cześć mamo -powiedział Luke wchodząc do kuchni
- Tylko 'cześć'?- spytałam
- Ja już sie z mamą przywitałem przedtem , znów gdzieś uciekłaś -powiedział siadając na przeciwko nas
- Ta.. ja nie uciekam ja jak juz coś to biegam
- A tak od czapy , z kim idziesz na bal?
- Jest bal w szkole?- spytała mama
- Ta...jutro,  dyrektor sobie wymyślił, do tego Sykes wszystkiego dopilnował - powiedziałam z prekąsem - nie wiem czy pójdę
- CO?-spytała zszokowana mama- musisz iść, na balach jest super !!!
- Nie byłabym tego taka pewna -powiedziałam -poza tym po pierwsze nie umiem tańczyć po drugie nie mam sie w co ubrać 
- Coś wymyślimy.
Tato akurat ogłosił,że obiad gotowy , i wzięliśmy sie za pierwszy od 2 miesięcy rodzinny obiad.

To Be Contionoued...

-------------------------------
Coraz bliżej xD Specjalnie dla
- Izy
- Asi
i
- Juli:)
Licze na długie komentarze :)

4 komentarze:

  1. Dziękuje za dedka ;D
    Przepraszam że tak opornie, ale latam między Twoim blogiem a capital tv ;D
    ROZDZIAŁ ZAJEBISTY!
    Czekam na next, bo jak nie to Cię znajdę! (nie, to nie groźba, tylko siostrzana rada) ;)

    DJ Dżdżownica ^-^

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezłe naprawdę niezłe. Ciekawe co w następnym rozdziale??? Jak dalej nie będzie to uduszę, utopie, powieszę... wiesz co tam dalej! A i następny ma być tak samo zajebiaszczy!!! Musisz szybko wstawić bo jak nie to... Więcej i więcej, i jeszcze więcej!!!!!!!!!!!
    Proszę o jak najszybsze i najlepsze rozdziały w dziejach świata, dasz?????
    asiam9.9
    (chciałaś długi komentarz)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Fajne. Jestem pod zdumieniem ;D Angelino jesteś bardzo zdolna i każdy to przyzna :D

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział super jak reszta ;) nie moge się doczekac kolejnego ;)twoje serduszko1998 heheheh

    OdpowiedzUsuń