piątek, 31 maja 2013

ROZDZIAŁ 3 'Wpadka'

-Sledzisz mnie?- spytałam i się wyprostowałam
- Nie, po co ?- powiedział patrząc na mnie tymi swoimi szarymi oczami 
- Co tu robisz?
- Czy to ważne? - jego wzrok prznousł sie na moją torbę , dziwnie wyglądała, jakby w srodku były patyki , schowałam ją za siebie
- Byłeś tam.- to nie było pytanie to byo stwierdzenie faktu
- Nie byłęm , myślisz , że nie mam co rbić tylko łazić po lasach?
- Nie wierze ci, i  nie śdedź mnie bo jeszcze sie dowiesz gdzie mieszkam ...
- Już wiem , co tam robiłaś?
- Książke piszesz?
 Odwróciłam się i zaczęłam isć w stronę domu, przeskoczyłam przez płot i poszłam do drzwi.
- Julii ! Jeden dzień czy to tak wiele?- spytał Luke na powitanie
 - Też fajnie cie widzieć, co bede z tego miała kochany bracie?Spoko nigdzie już ci nie ucieknę i tak nie mam gdzie - uśmiechnęłam się - co na kolacje?
- Pizza  - wyciagnął ją z piekarnika gorąca pizze i postawił na stole                               
- Wiesz co dobre
- Diana tu była, pytała się gdzie jesteś, nie wiem co jej jest ale jak ja widziałem to zaczęła się tak jąkać ze ledwo ją rozumiałem
- A bo ja wiem, moze sie jej podobasz?
- Myślisz?
- Ja nie myślę , ja wiem kazała mi tego nie mówić
- To po co mi mówisz?
- Bo jak dziewczyna mówi ' Twój brat mi sie podoba, tylko mu tego nie mów' tak na prawde mówi 'Twój brat mi się podoba, weź mu powiedz i skołuj jego numer'
- Nie skumam nigdy waszej logiki...- powiedział i zamrugał dziwnie.
Po kolacji sprawdziłam czy łuk leży bezpiecznie po łóżkiem , wyciągnęłam go i znużyłam strzałę w przygotowa
nej wcześniej buteleczce z wodą święconą , niby stereotyp ale działa, sprawdziłam budzik , i nastawiłam go dwa razy żeby nie zaspać. Usnęłam z ręką pod łóżkiem w której trzymałam strzałę. Coś mnie w nocy obudziło, jakiś krzyk, zerwałam się z łóżka , okazało się ze to był mój sen , ale ciągle ten sam ; Biegnę w zamku do sali i nagle słyszę że coś leci w moją stronę , odwracam się  a to <coś> trafia mnie prosto w serce, przed oczami mam postać  jakiejś kobiety. I zwykle w tym momencie się budzę. Wstłam i zamknęłam okno , była godzina 3:50 w nocy. Zeszłam na dół się, czegoś napić , chwilę potem usłyszałam klucz zamka w drzwiach i do domu wszedł tato.
- Co tak wcześnie?- spytałam przecierając zaspane oczy
- Czemu nie śpisz? Kolega przyszedł wcześniej i sie zamieniliśmy.- powiedział
- Aha, tato, nie znasz ,moze gdzieś widziałeś, taka kobieta, blond, długie znaczy tak do ramion włosy, i takie oczy , ni niebieskie ni brązowe takie pomiędzy i głębokie.
- Widziałaś ją? - spytał z dziwnym niepokojem
- Nie... ale znasz kogoś takiego?
- E, idz dziecko spać, jutro pogadamy
Poszłam potulnie na górę , nie miałam siły na kłócenie się, ale to jak tato zareagował na ten opis było dziwne, możne on ją znał, a może po prostu wziął to jako żart? Nie miałam pojęcia , położyłam się. Coś mi nie grało, czegoś brakowało, no tak! Zajrzałam pod łóżko z efektem, że jak strzały nie będzie przejdę zawał. Była, trochę dalej poleciała  ale była.



DZIEŃ 17 MARCA  GODZINA 6:50
Obudziło mnie jak zwykle grani ' tititititi tititi tittittitit tititit' i tak parę razy w końcu ledwo się powstrzymując żeby nie rzucić telefonem o ścianę lub nawet podłogę wstałam. Wzięłam z szafy ubrania, i poszłam do łazienki, chwile potem już ogarnięta poszłam na dół na śniadanie, jak zwykle był tam już Luke
- Dzisiaj, idziemy razem do szkoły, - powiedział na przywitanie
- Czy ty nie możesz zacząć dialogu ze mną od zwykłego 'Hej Julii jak się spało?' lub coś podobnego?- spytałam z przesadniczym uśmiechem
 - Hej Julii jak się spało? Dzisiaj idziemy razem
- Lepiej, czemu? - spytałam siadając
- Już widac jak mnie kochasz - uśmiechnął się
- Ta... ale co ja ci zrobiłam że musisz teraz iść ze mną do szkoły , może jeszcze pomyślą ze jesteśmy rodzina? To by była katastrofa - zaczęłam sie z nim drażnić
- Wczoraj mi uciekłaś - przypomniał- i ok kiedy ty się do mnie nie przyznajesz?
  - Od dzisiaj - zaczęłam robić nam kanapki
- Nikt ci nie uwierzy,  a poza tym mamy to samo nazwisko                                                             
- Nikt ci nie uwierzy,  a poza tym mamy to samo nazwisko                                                                            - Wiem przecierz- podałam mu jedna i zaczęliśmy jeść, może Luke będzie kojarzył tą kobietę , ale znając jego, fana fantasy,  zaraz będzie się wydurniać że tak ze to jakaś czarownica i te pe.Zrezygnowałam
- Dobra młoda, idziemy?- spytał Luke idac do przedpokoju
- A mam inne wyjśćie?
Ubrałam buty , załapałam torbę i wyszliśmy. Po drodze spotkaliśmy Dianę , która oczywiście zaczęła się jąkać i Max'a
 - Ło,ło,ło co to się stało?- spytał Max z dziwnym uśmiechem - Wy razem idziecie?
 - Ta też sie dziwie- powiedziałam i zapipełam sobie bluze
- Ju-uli choodź ze m-mną - powiedziała Diana
- Co?- spytałam i odeszłyśmy troche, dalej do tyłu
 - Ja , świruje
- To to już dawno wiem i Luke też wie ze ci się podoba, wiesz
- I co powiedział?
- Julii idziesz?- krzyknął Max
- Załatwie ci jego numer - powiedziałam i poszłysmy
- Ej, słyszeliście?- podbiegł do nas jakiś chłopak z drugiego rocznika gdy weszliśmy na plac przed szkoła - biolożkę rzucił facet, cała szkoła o tym gada

 DZIEŃ 17 MARCA GODZINA 13:20
Podbiegłam do łąwki.Miałam teraz W-F najgorszą lekcje jaka mozna było wymyśleć. Miałam biegć na zaliczenie , zrobiłam już prawie 5 kółek
- Ile jeszcze?- spytałam 
- Jedno i dam ci spokój - powiedział trener  wystawiając twarz do słońca
- Pan ma z tego niezły ubaw nie?
- Nie ukrywam, sprawia mi to przyjemność
Pobiegłam, boisko nie było duże ale nie było też małe, mieściło sie tam bieżnia, na której ja teraz byłam, boisko do kosza i nogi. Byłam już prawie przy mecie dosłownie nie wiem 2 metry , gdy nagle zobaczyłam tylkok przed oczami pomarańczową piłkę i upadłam.
- Nic ci nie jest?- usłyszałam
- Nie, nie jestem jedna z tych plastików, spoko
- Sorry , nie chciałem - powiedział Nathan
- W to akurat nie wierze
Pomógł mi wstać
- Czemu masz takie chłodne ręce? - spytałam
- Y.ee... dopiero weszłem na boisko, nie zdążyłem sobie pograć
- Dzieciaki zbiórka! - krzyknał trener- piłki do kosza na miejsce .Aline , dobrze ale następnym razem spróbuj przekroczyć przynajmniej linię mety dobrze?
- Ale pan jest wredny - powiedziałam cicho
- Mówiłaś coś? -spytał
- Nie, nic...
Poszłam do stołówki, miałam długą przerwę i prawie godzinę  do zebrania.
- Dostałam w głowę -powiedziałam siadając koło Luke'a z tacką z na której był mój obiad
- Od kogo?- spytał
- Sykes , nieważne co u was?
- Uważaj na niego , mam co do niego złe przeczucie...
- Nie kumam go ,ale okej - powiedziałam i poczułam jakiś dziwny znajomy zapach
- Heeeeej, moge się przysiaść - spytał Sam
- Masz to na historie wycięte?- spytał brat
- Nie, ma ktoś nozyczki?
Zaczęłam grzebać w torbie uważajac zeby nie było widać łuku.
- Ja mam - rzuciłam mu
 - Ałł..- spyknął gdy nożyczki przez przypadek rozcięły mu skórę na ręce, chwile potem rany już nie było, chyba nikt oprócz mnie tego nie zauważył
- Jak ty to zrobiłeś?- spytałam
- Tu nawet nie było draśnięcia- powiedział
- Było, widziałam, było widać- dotknęłam miejscą gdzie przed chwilą byłal rana. Ręce miał zimnę wręcz lodowate. Popatrzyłam na niego a on odpłacił się uśmiechem pokazującswoje kły. Siegnełam do torby po strzałę, w porę się opamiętałam , za dużo świadków. Miałam tylko mokrą od wody świeconej , która nie zdązyła wyparować, rękę. Znów  dotknęłam  jego ręki , wykrzywił sie z bólu i zabrał rękę.Mam 80% pewnoscie ze to wampir. Zerwałam się z krzesła
- Julli co ci?- krzyknał za mną Luke
- Potem - odkrzyknełam , i w pore wyszłam bo chwilę potem rozległ się dzwonek, miałam znów biologie
Usiadłam w ławce, parę minut później przyszła do klasy nauczycielka w podłym nastroju,myślałam ze wybuchnę śmiechem jak zobaczyłam jak ona się ubrała - biały sweterek w rude coś podobne do reniferów i do tego zielone rajstopy i fioletowa spódnica,  chwile potem wpadł Nathan
- Skoro można sie panu spóźniać , to z pewnością umie pan cały przebieg przez układ pokarmowy! -krzyknęła biolożka- niech pan mówi słuchamy SYKES!!!
- Eee... ja... znaczy napierw....
-Niech się pan nie wysila, A teraz dzieciaki wyciagniemy karteczki i zrobimy sprawdzian z następnego działu
- Przecierz tego nawet nie braliśmy - powiedział Nathan
- No i ? Wam można wszystko mi też .Nie dziwie sie,  nic te dzieci nie umieją , totalni idioci i to z Sykesem  na czele. Pała! nie do poprawy i uwaga za spóźnienie!                                       
- On się spóźnił tylko dwie minuty!- podniosłam się z krzesła- to nie  fair!
- Następna się znalazła! Też chcerz?! Jak chcecie to mogę wstawic wszystkim uwagi i pały nie do poprawienia zebyscie mieli nauczke!
- Nie! To to było już naprawde nie fair !- krzyknął Nathan- oni nic nie zrobilli                   
- Tak broń ich ! - krzykneła nauczycielka - podziekują ci!
- Niby za co?- spytałam - za to ze sie pani na nas drze?
- Tak, nawet za to!
- To ze panią facet rzucił nie znaczy, że ma się pani na nas wyżywać!
Klasa zrobiła jedno wielkie ' Uuuoooo'
- Tez pała, i zostaniecie po lekcjach! Macie szczęscie ,że nie wysyłam was do dyrektora. - powiedziała, jej twoarz przypominała teraz buraka a z uszu mało jej dym nie poleciał


To Be Continoued.....


-------------------------------------------
Strasznie długi mi wyszedł tak ze musiałąm skrócić, dla mojej siosrty obiecuje niedługo sie pojawisz:)\
Za jakiekolwiek błędy w rozdziale bardzo przepraszam :)

wtorek, 28 maja 2013

ROZDZIAŁ 2 'Nowy'

Lekcja dobiegła końca, wstałam i wyszłam z klasy zostawiając na biurku nauczyciela pracę. Pobiegłam do swojej szafki, w końcu korytarzu gdzie stały tylko trzy szafki,  jedną miałam ja a pozostałe dwie były nieużywane. Ktoś przysłał mi esemesa 'Otwórz szafkę ;*' w środku była karteczka ' Uśmiech proszę :D ' - chciałabym ale już nie, ten idiota zepsuł mi humor na cały dzień.Wyciągnęłam bandaż który owinęłam go wokół lewej ręki.   Usiadłam i oparłam się o drzwiczki. Z chęcią bym już poszła do domu.                                                                                   
Przyleciała Diana
- Co ci, wyglądasz jakby cie czołg przejechał - spytała - Gdzie byłaś?
- Na ciebie można zawsze liczyć, zaspałam
- Do usług. Ty?!? Zaspałaś?!? Łał, zwykle to ty jestem wcześniej
- Ta... a najlepsze, poszłam na biologie, a w mojej ławce siedzi jakiś koleś, idiota kompletny!
- A co się w rękę stało?
-  Wymówka na W-F żeby nie ćwiczyć
-  Dobre, też powinnam
-  Co teraz masz ?
- Historie .A, gdzie jest Luke?
- Jest w domu, coś ma do załatwienia
- Szkoda...
- Wiesz co, nie chce ci łamać serca ale coś chyba kręci z tą Aną Ktap z jego rocznika
- Zabije ją !
 - A ja tego całego Luisa! [błąd zamierzony]
Zadzwonił dzwonek, poszłam w stronę sali, gdzie cały rocznik który akurat miał mieć w-f sie zebrał, musiałam przejść całą szkołę
- Kierunek boisko- powiedział nauczyciel gdy wszyscy wyszli z szatni -Elizabeth  Aline czemu nie ćwiczysz?
- Jestem Julii -pokazałam mu rękę   
- Dooobra dzisiaj wybaczam  ...Lizz
  Poszłam za resztą na dwór i usiadłam  na ławce, zajęłam sie zabawa moimi włosami, i  zerkałam jak im idzie gra w kosza. Włączyłam sobie muzykę z telefonu,  słuchawkach w uszach grało mi Muse - Madness puki nie zobaczył mnie pan Criss -  nauczyciel.  
- Do odbioru w gabinecie dyrektora, -wziął ode mnie telefon- prosz prosze, 'Muse' wiesz co dobre                                                    
 'Muse' słuchałam tylko tak o czasami dla mnie lepszy jest pop niż rock, ale lubie oby dwa
 - Tez pan lubi? To... może przez zbierzność gustów nie odda pan dyrektorowi telefonu, proosze ???
-Nie ma tak łatwo
- Oj, no prosze pana
- Tyle razy ci już odpuszczałem niestety nie dzisiaj  Oddałam telefon z żalem, że bede musiała iść na najwyższe piętro (szkoła ma 5) i czekać, bo znając zycie i uczniów z naszej szkoły pewnie będzie kolejka do gabinetu. Lekje mineły w miarę spokojnie, i było mało zadane, właściwie nic, mogłam siobie poćwiczyć po lekcjach. Wychodziłam akurat z sali chemicznej gdy przyszedł koło mnie Max
- I co, kierunek 'Dom' ?- spytał
- Nie, ja raczej kierunek ' gabinet dyrka'
 - Co zrobiłaś?
- Telefon
- Nie będzie tak źle 
- I oby...
poszłam na górne piętro, na korytarzy na ławkach siedziało z jakiś sześciu uczniów, mało, mniej niż w piątek. Trafiłam tam za  podrobionego usprawiedliwienia. Że też musieli się skapnąć!                                             
- Cześć Sam, za co tym razem?- spytałam chłopaka, którego za każdym razem jak tu byłam, widziałam , i był najlepszym przyjacielem mojego brata 
- Wypuściłem żaby- powiedział blondyn     
- Klasyk, co na to nauczycielka?  
- Uciekła z piskiem do dyrektora i takim oto cudem się tu znalazłem   
- Urzekająca historia, ale i tak gratuluje  nikomu się to jeszcze nie udało
- Sam ! - powiedziała sekretarka          
- Idę- wszedł do gabinetu, ja podeszłam do sekretarki
- Mogłabym odzyskać telefon? - spytałam niewinnym tonem
- Ostatni raz, jeszcze raz a wezwę rodziców 
- Rodzica, zaznaczmy
 Poparzyła na mnie groźnie  ale wyciągnęła telefon, w tej samej chwili wyszedł Sam
- Jaka kara? Wywalili cie ?- spytałam
- Ostatni raz, mam pomagać woźnemu, nieźle, lepiej być nie mogło, do jutra, a i powiedz Luke'owi żeby do mnie zadzwonił
- Spoko lecę pa - powiedziałam i zarzuciłam włosami. Pobiegłam do mojej szafki, jak zwykle przeleciałma przez cała szkołę, wzięłam książki . Z szafki wypadła jakaś kartka, wzięłam ją. Była złożona na pół na górnej cześć były litery 'K.Ł.'       
- 'Nowe zadanie, spotkanie jutro 14:50' - przeczytałam   

XXX
godzina 17:45
 - Co tak długo?- spytał Luke, gdy wróciłam do domu 
- Nie ważne, masz zadzwonić do Temple'a
- Aha, gdzie byłaś?
- Co cie to?
- Jestem twoim bratem, chyba mam prawo, nie?
- Masz, zeszło mi tyle w szkole
- Tato wziął cały  etat w szpitalu, mam cie przypilnować
- Luke, błagam cię, nie dasz rady - powiedziałam z uśmiechem
- Wątpisz we mnie?
- Nie, ja znam prawde . A teraz sorry muszę iść 
    Wbiegłam na górę do pokoju, otworzyłam okno i wskoczyłam   na drzewo z którego zeskoczyłam, żeby udowodnić Luke'owi  ze mnie nie upilnuje. Pobiegłam do lasy zaczęłam szukać dziupli w drzewie, w jednym, w drugim ,w końcu znalazłam i wyciągnęłam łuk i skrzydlatki, 9 piłeczek ze skrzydełkami i tarczą. Poleciały w górę, zaczęły latać jak szalone,poprawiłam włosy i zaczęłam celować. Napięłam łuk i strzeliłam, chybiło, znów wcelowałam w drugą,sam środek, następną to samo. Za 3 i 4 musiałam wbiec wgłąb lasu, jedna poleciała ponad drzewa. Zaczęłam się wspinać na wielki dąb, weszłam na wysokość pierwszego piętra , usiadłam na gałęzi i wycelowałam, puściłam  i strzała poleciała prosto w... następne drzewo. Weszłam wyżej                                                                                                                                 
- No dalej -  szepnęłam - traf  ...                                                                                                                  Strzeliłam, chwilę potem skrzydlatka spadła na ziemię ze strzałą przebita na wylot, za nią była jeszcze jedna tez nabita. Pierwszy raz udało mi się zestrzelić dwie na raz.Nagle coś zaczęło szemrać i szurać w dole , jakby łańcuchy, zaczęłam się rozglądać , nikogo w pobliżu nie było. Weszłam wyżej na następna gałąź i napięłam łuk gotowa strzelić w kazdej chwili. Drzewa zaczęły szumiećjakby był huragan, szczerze mówiąc wystraszyłam się trochę, i nagle tak jak się pojawiło , wszystkie te odgłosy ucichły .Przedemną pojawiła sie skrzydlatka i poleciała trochę dalej , strzeliłam, niestety nie trafiłam, następną przybiłam do drzewa, przeszłam na nastepne drzewo i zeskoczyłam na ziemię.Znów coś zaczęło szurać. Pare metrów dalej znów zobaczyłam mój cel napiełam łuk i strzeliłam w połowie drogi strzała zamieniła kierunek i poleciała prosto na mnie, zrobiłam unik, spróbowałam jeszcze raz, teraz trafiłam. Na dzisiaj wystarczy, juro rano jeszcze spróbuje,zagwizdałam, reszta piłek przyleciała do mnie.Wsłuchałam się jeszcze w ciche szumienie  liści. Zniknęło na dobre.                                                                                                                            
- Co się ...?- spytałam się sama siebie , spakowałam łuk, nie było łatwo do torby  zaczęłam iść w stronę z której przyszłam.Minęłam parę drzew i wyszłam z lasu, do W pierwszych drzewach znalazłam dziuple gdy się rozglądnęłam by zobaczyć czy nikogo nie ma  zobaczyłam Nathana stojącego miedzy krzakami.


To Be Continoued....

--------------------------------------
Jest drugi, myslę że was nie katuję tymi blogami?
Następny będzie długi..... bardzo ...
a i niech będzie ze Nathan ma szare oczy ok? Bo nie wiem a moja wikipedia, gdy to pisałam, nie była dostępna na necie wiec wiecie...
Komentujcie :)
Dla IZY , JULII  i ASI :)

sobota, 25 maja 2013

ROZDZIAŁ 1 'Buntownik'

Chciałbym się kiedys obudzić i dowiedzieć się, że  moge zaczać wszystko od nowa. Ilu wtedy błędów mogłbym zapobiec. Mógłbym wszystko zmienić, nie być z tym zkim jestem i byłem i w jednej rzeczy bede. I to jest najgorsze, ze będę... nic tego nie zmieni...


xxx
DZIEŃ 16 MARCA GODZINA 6:30
Ktoś zaczął mną trząść    
- Wstawaj, Nathan Pierwszy dzień, nie możesz się spóźnić
- Max zostaw mnie - wydukałem przes sen - nie jesteś moją matką !
- Ale ona kazała cie przypilnować, dobrze wiesz.                                                                                -Wiem i co? - nakryłem się kołdrą                                                                  
- Nathan , nie zmuszaj mnie do ostatecznego 
- Zostaw mnie...
Max szybkim ruchem ściągnął ze mnie kołdrę, która zspadła na podłoge, później wylał na mnie cały flakon wody. Biedne kwiatki, mi nie będzie zimno a kwiatki zwiędnął.
- Teraz wstaniesz
Tak czy tak, musiałem wstać, nienawidzę uczucia mokrego materiału na ciele. Tylko czemu Max mnie obudził? Przecież mam budzik. A no tak, teraz już wiem skąd to porozwalane coś pod scianą.   Jak o w półdo szóstej zaczął grać rzuciłem nim o ścianę . Wstałem i zacząłem się ubierać, przeczesałem włosy  i znów je roztrzepałem. Idealnie . Poszedłem na dół, i zacząłem grzebać w misce z płatkami  
- Co ci?- spytał Tom- jedz, zaraz trzeba wyjsć 
- Dalej rozpaczasz o Sarah? -spytał Max- to było pół roku temu
 - No i ?- spytałem
- Musisz znaleść sobie dziewczynę, zakochaj się... 
- Miłość nie istnieje to tylko ci sie zdaje to dziewczyna robi na tobie duże wrazenie... to tylko fikcja, tylko ci sie wydaje
- Jaka filozofia - mruknał Max
Do szkoły dotarłem na piechotę, Max musiał sie wrócić i poszedłem z Tomem . Weszliśmy na plac przed szkołą z której wyszła jakaś dziewczyna, która zaraz do nas podeszła.Miała czarne kręcone włosy, ubrana w czarne legginsy, spódniczkę, nie za długą, bluzkę a nadrukiem żyrafy i kurtkę czerona coś w stylu skórzanej, ale na pewno nie bya skórzana, co do tego byłem pewien i plecak w różową kratę 
- Heeej Tom!!! - podbiegła do nas - widziałeś gdzieś Julli albo Luke'a?
- Nie, Luke'a dzisiaj nie będzie, gdzie idziesz?
- Muszę sie wróćić po zeszyt, zostawiłam w domu. E... a to kto?
- Nathan - przedstawiłem się
- Diana Bell - wyciagneła rękę i uścisnałem dłoń - nowy?
- Ta... bardzo was tu torturują? 
 - Sam się przekonasz
 - Już się boję
- Nie, no aż tak źle nie będzie 
- Dobra porozmawiacie sobie potem, chodź oprowadzę cię po szkole - powiedział Tom
Popchnąłem drzwi i weszliśmy do zatłoczonego holu. Na przeciwko były schody do połowy piętra, gdzie sie rozchodziły na boki. Z prawej i lewej strony były korytarze całe obstawione kolorowymi szafkami, ogólnie kolorowo tu było; ciemnobrązowa podłoga, ciemnozielone - zółte ściany, niebiesko, żółto czerwone szafki. 
- Na górze jest gabinet dyrektora - powiedział Tompo chwili- po lekcji  dostaniesz plan i na reszte dni, ostatnio ci skołowałem na dzisiaj, i kluczyk do szafki. Dobra, co masz pierwsze?
 - Biologia - powiedziałem  
- Klasa od biologii ...o tu - zatrzymaliśmy sie przed otwartą klasą, popatrzyłem do  środka, niektórzy uczniowie siedzieli na ławkach, inni na parapetach albo pod ścianą, większość rozmawiali między sobą, pare dziewczyn słuchało muzyki albo czytało książki, jedna dziewczyna nawet widziałem tańczyła z plastikowym  kościotrupem między oknem a tablicą.  
- Zostawiam cie - mruknął Tomi zniknął
Wszedłem do klasy, poczułem, że dwadziescia  par oczu jest zwrócone na mnie, nawet ta tancerka się zatrzymała i mnie odserwowała, powoli przeszedłem między porozrzucanymi plecakami do kąta ściany i usiadłem. Chwilę potem rozgegł się dzwonek na lekcje, wstałem i patrzyłem jak wszysycy zajmują  miejsca. Nauczycielka weszła i zaczęłam prowadzić lekcje, nie obeszło się bez paru upomnień i uwag. Ja stałem, chwile później dopiero mnie zauważyła
 - Czemu ty nie siedzisz?- spytała
- Nie wiem gdzie... ja pierwszy raz
 - Tam gdzie jest wolne ... 
Usiadłem w pierwszej lepszej wolnej ławce, jedynej jaka była. Pare osób sie zaczeło wygłupiać, oczywiście uwaga. Chłopak w czarnej bluzie zaczał rzucać papierkami, raz o mało nie trafił w nauczycielkę, w końcu tak rzucił, że przewrócił kościotrupa. Pani go wysłała do dyrektora, wtedy weszła ona, dziewczyna o kasztanowych włosach z grzywką zarzucona na bok w niebieskich rurkach, czerownej bluzce i bluzie w niebieska kratke.
- Sorry za spóźnienie - powiedziała
- Siadaj i słuchaj -powiedziała nauczycielka
Dziewczyna zaczeła iśc w moja strone i usiadła koło mine
- Ktos ty?- spytała szeptem wściekła
- A kto pyta? 
- To moja ławka, i na przyszłość, znajdź sobie inną, bo nie mam zamiaru jej z tobą dzielić jasne?
- Uuuu ostra.... a przy okazji jestem Nathan Sykes
- Ty chyba chory jesteś! Nie zarywaj do mnie bo pożałujesz- syknęła - Jak na nowego, to źle sobie zacząłeś.
- No chyba sobie śnisz, nie dziękuje jesteś zbyt wredna
- CO?
- Tak, nie wiem jak przyjaciele z tobą wytrzymują , o ile w ogóle ich masz
 - Przesadzasz
 - Wcale nie, gdybym ja miał okazje wybierać  to...
 - Ale nie masz okazji wiec się zamknij!
- Cicho tam ostatnia ławka! -krzyknęła nauczycielka - poromansujecie na przerwie a teraz napisać mi jak działa układ pokarmowy człowieka, na ocene odacie mi to na koniec lekcji. Można w parach
 Dziewczyna odwróciła się ode mnie
 - Wole sama - szepneła na tyle głośno żebym usłyszał


No i na to wygląda, że mam już jednego wroga....


To Be Continoued....

_______________________________________________________
Drugi mój blog, wpadłam na pomysł napisania go już na feriach ale niestety... teraz dopiero opublikowałam... Pewnie niektórzy sobie myślą 'Po co ona nas torturuje tym? Dlaczego, co ja zrobiłem/am ?!?!?! '
Trudno, jeśli się nie spodoba usunę go...
Jula , tak nic nie kombinuje :)

Notka; początek

Dziewczyna,jest normalna szesnastoletnia nastolatką, ma przyjaciół, brata,okazuje się jednak ze cały czas była okłamywana,chce się zemścić za morderstwo i szuka sprawcy,ma też swoją tajemnice....Jej Klan stawia ją przed coraz trudniejszymi wyzwaniami. Wkrótce poznaje chłopaka którego od razu zaczyna nienawidzić, on ukrywa straszna przeszłość, nie chce jej powiedzieć ale widzi że coś się dzieje a ona coś podejrzewa...Czy uda im się pogodzić i czy odkryją sobie nawzajem tajemnice... co wtedy będzie?


Zapraszam do przeczytania, opis drętwy ale treść może was zainteresuje :)