piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 13 "Podejrzenie"

DZIEŃ 27 MARCA  GODZINA 22:30

Mama w połowie filmu wyszła, a tato poszedł o pracy,  my oglądaliśmy do końca. Po seansie poszłam do pokoju, wzięłam rzeczy i poszłam do łazieki gdy wróciłam już w piżamie. Przechodząc koło pokoju rodziców usłyszałam skrawek rozmowy                                              
- Wiem ale Luke już sam dzisiaj powiedział. Nie wiem , może powinnam - powiedziała mama , przystawiłam ucho do drzwi , chyba rozmawiała przez telefon - wiem, ze może to źle przyjąć, ale ona chyba coś podejrzewa...Tak, wiem, Robercie, wiem . Właśnie, i to może być najgorsze, nie wiadomo co jeszcze z tym się niesie. Tasha wiedziałaby co zrobić... gdyby nie zniknęła, wiesz,że do tej pory nie znaleziono ciała..? Dobrze, ale w końcu trzeba bo nam nigdy już nie zaufa , w końcu musi się dowiedzieć.... pa
Weszłam do pokoju i ubrałam gruby sweter , dałam mojemu szczurkowi parę ziaren słonecznika i czekając aż zje wyciągnęłam list. Rico zaczął się domagać wyciągnięcia z klatki , wzięłam go do ręki
- Widzisz Rico, tylko ty jesteś dla mnie szczery - powiedziałam a on zapiszczał wsadziłam go  do rękawa swetra gdzie się położył , sama  ubrałam kaptur na głowę i wyszłam przez okno na dach garażu, przeczytałam list jeszcze raz i jeszcze i nic dalej z niego nie rozumiałam. popatrzyłam w niebo, jak na marzec było  bardzo ciepło, noc bez ani jednej chmurki, było widać każdą gwiazdę wyraźnie. Pomyślałam chwilę, no tak! mama powiedziała, że nie znaleźli jeszcze ciała Tashy , w liście było napisane,że moja mama wybiera się na ostatnią, prawdopodobnie akcje, to łatwe, znaczy nie łatwe ale wiem tylko,że oni przede mną coś ukrywają, musiałam mieć  tylko potwierdzenie.Usłyszałam pukanie , popatrzyłam na okno gdzie stał Nathan , chwile potem wyszedł.
 - Czego chcesz-  spytałam z niechęcią
- Nie chce mi się samemu siedzieć w domu, Emma i mama gdzieś wyszli z Eddy'm - szczur z mojego kaptura przeszedł na jego ramię i wszedł pod bluzkę
- Rico cię chyba polubił ...
Nathan coś szepnął
- Co mówisz? -spytałam
- Nie, nic,-powiedział i zaczął się wyginać 
- Wiem jak to jest -powiedziałam,- Kto to Eddy?
- Tato Emmy
- Przecież ona jest od ciebie starsza
- Nie zawsze jest tak że ojcowie młodszych zostają ...jak on...- zamilkł
- Jak co on?
- Nic, nieważne... - wstał i poszedł do okna
- Nathan.... ?
- Co?
Pomyślałam chwilę , nie wiem czemu ale jak tak patrzyłam na niego , był trochę przymulony, taki smutny, to chciało mi się go przytulić.
- Nie, dobra , nic . Sorry ja też już muszę iść.


DZIEŃ 28 MARCA  GODZINA 7:30
Zerwałam się z łóżka ubrałam się i pognałam na dół  
- Luke! -krzyknęłam - czemu mnie nie obudziłeś?
- Tak słodko spałaś - powiedziała 
Pobiegłam na górę po torbę i znów zeszłam 
- Widziałeś gdzieś Rico -spytałam gdy byłam w pokoju  w klatce go nie było
- Nie, a i wiesz co? Nie było was wczoraj wcale widać -powiedział brat
- O weź , bo nie mam dzisiaj humoru, a to,  może się dla ciebie źle skończyć  
- Wolę zaryzykować -powiedział z uśmiechem
- Chcesz się przekonać?- spytałam
- No ?- wzięłam do ręki dzbanek z sokiem i przytrzymałam go nad głową Luke'a - dobra nie nie! Tylko nie moje włosy -złapał się za głowę
- Sam chciałeś! Ja. Go. Nie. Lubie !! 
- Lece pa -powiedziałam i poszłam - chwila, chwila.... czemu ty sie  nie szykujesz? Nabrałeś mnie! Wcale nie jest w pół do ósmej, tylko nie wiem, szósta?
- Sprawdź w swoim telefonie, -powiedział - już byś był, z twoim tempem, w połowie drogi
Popatrzyłam w telefon rzeczywiście za dwadzieścia ósma
- To czemu ty nie idziesz? -spytałam
- Bo ja mam na drugą lekcje
Pobiegłam do szkoły, wpadłam minutę przed dzwonkiem cała zdyszana
- A ty co?- spytała Diana która jakimś cudem znalazła się koło mnie 
- Biegłam przez całą drogę -wydyszałam
- Chodzi mi z tym plastrem
- Wypadek na imprezie 
- A właśnie, odwołali pierwszą lekcję - powiedziała
- CO?!?!?!
- No...
- Super to ja biegłam dwa prawie kilometry i dowiaduje sie , żę jeszcze miałam prawie godzine? Nie no, super!
 - No,nauczyciele mają zebranie a my mamy spotkanie na sali , wiesz w sprawie meczu następnego... lece pa sis
- Bajo
Gdzie by się tu schować? Mogę... e... wiem! Pobiegłam do mojej szafki, tam mazakiem napisane ' Spotkanie dzisiaj 8:10' jest 8:08 , usiadłam tak jakbym wyglądała , że np. słucham muzyki i chce się odciąć od świata , założyłam kaptur i przekręciłam kółko w bransoletce. Pojawiłam się przed Wielkim Kiee obok mnie stał Siva 
- Qivy -powiedziałam
- Ach! No jakby to mogło być inaczej - powiedziała Ava - Juliette jak zwykle nawaliła i przy tym ucierpiała
- Nie nawaliła -sprzeciwił sie Siva - była lepsza ode mnie, pokonała ich więcej a to coś jej się stało to dowód ze w ogóle mi pomagała
Udzieliłam ci głosu Kaneswaran? 
- Spokojnie Nee Ava- powiedział Tetoti
- Nie dość, że zmieniła wampiry w normalsów -normalsi to normalni ludzie- to jeszcz zabiła dwa zasłużone i stare
- Nie ważne , ale miałam rację , ze jej sie coś stanie 
- No to co?- krzyknęłam
- Jak ty sie odzywasz do Wielkiego Kiee ?
- Tak jak ty się odzywasz do mnie!
Ava przekręciła w bransoletce obrączkę i poczułam fale bólu na całym ciele, która z sekundy na sekundę przybierała na sile, osunęłam sie  na kolana 
- Nee Ava przestań -powiedziała spokojnie Tetoti
- Co to ma być?- spytałam pokazując list
- Kartka -powiedziała Ava
- Tak ale jaka? List na którym jest ewidentnie napisane ze moja matka jest łowcą, czemu ja o tym nie wiem?
- Dowiesz sie w swoim czasie - powiedział Tetoti
Nagle znalazłam się na szkolnym korytarzu, obok mnie był Nathan
- Znowu ty!?! -spytałam wściekła
- Tak ja , mogłabyś powiedzieć co ty świrujesz?- powiedział z dziwnym spokojem                                  
- W jakim sensie?
- W takim sensie , że krzyczysz i jesteś nieprzytomna gdy to robisz.
- Musimy to teraz wałkować? Musze sie dowiedzieć co przede mną ukrywaj a poza tym szczur mi uciekł
- Mówisz o tym szczurze -wyciągnął z rękawa Rico
- Ta, skąd on się  wziął? Dzieki
- Na stówę wiesz ,a skąd sie wziął z moim rękawie, wczoraj w nocy zostawiłaś go an dachu, znaczy na mojej koszulce. -uśmiechnął się
- Matko a ja go dzisiaj szukałam 
- Muszę leciec pa -powiedział
- To co Rico, zemścimy sie na biolożce za tę kozę?- spytałam i powiedziałam innym głosem niby ze to on - no jasne że tak no jasne
 - Dobry szczurek -powiedziałam i wsadziłam go do rękawa zielonej bluzy. Ciekawe ile teraz byłam nieobecna? Wtedy wydawało mi się, że parę minut a rzeczywiście było zupełnie inaczej.
Poszłam na stołówkę usiadłam sobie pod grzejnikiem i włączyłam z telefonu muzykę. Ja nie kumam tego człowieka, na miejscu Nathana już bym dawno sobie ze mną dała spokój, a ten jeszcze co ja świruje, jakby wiedział... chciałabym mu powiedzieć, bardzo... CO JA MYŚLĘ! Nie chce mu mówić , to nie jego sprawa,   i niech się nie wtrąca. Zaczęłam głaskać szczura, musiałam go chować przed opiekunką stołówki , bo by pobiegła od razu do dyrka. Mijały minuty, szczur zdążył mnie dwa razy ugryźć, i zadzwonił dzwonek. Wstałam i poszłam na biologie, jak ostatnio patrzyłam to biologi miałam więcej niż matmy. Do klasy dotarłam równo z dzwonkiem 

To Be Continoued.....

------------------------------------------------------
Długo go coś pisałam ale w kocu dodałam, nie bede pisać że jest do niczego, choć jest, bo tu już mi groźby piszą xD
Nie wiedziałam że dobije kiedyś przynajmniej 5 czytelników :D

Dla :
Izy <-- za to że zawsze gdy z nią pisze dostaje weny
Julii <---- która mi zwykle pomaga podjąć decyzje
Angeliki <---- która jakos nie usnęła przy tym , co mnie bardzo dziwi
Asi <----- za to ze to czyta i krytykuje kiedy trzeba
Sykesównej <---- że jeszcze dotrwała do tego momentu
Obiecuje wam będziecie mieli szok w następnych rozdziałach , i nawet parę okazji do
wyjmowania mioteł na mnie
:*******************************