poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 11 'Podejrzenie'

DZIEŃ 26 MARCA  GODZINA 23:10

- Julia -powiedział ktoś
- Pójdę po samochód - powiedział drugi głos
A ja zemdlałam, ocknęłam się dopiero w samochodzie, jakimś samochodzie , nie wiedziałam kogo to
- Gdzie jedziemy?- spytałam
- Co mi się stało?  
- Ktoś cię zepchał ze schodów, ochroniarz cię znalazł - popatrzyłam na przednie siedzenie, kierował Siva , obrócił się do tyłu jakby wiedział co robię i kiwnął głową , nie zamierzałam się kłócić,
- Boże Siva, jesteś ranny! -powiedziałam gdy zauważyłam czerwoną plamę na jego prawym tętnie
- To nic, małe zadrapanie, twój brat mi zrobił
- Coo...?
- No tak , małe nieporozumienie, sam sie nie dziwie, nie zna mnie .
- To co ty tutaj robisz? -spytałam Nathana
- Myślisz,że dałbym cię obcemu facetowi zabrać do samochodu?
- Nie wiem...- palnęłam .On sie tylko uśmiechnął - ładny jesteś
- Musiałaś sie bardzo mocno uderzyć w głowę , tak żeby było jasne , ty mnie nienawidzisz
- Aha
- To przez to uderzenie, może majaczyć -powiedział Siva
- Łał... -popatrzyłam na okno, a właściwie co sie dzieje za , nie miałam pewności czy czasem nie mam zwid ale zobaczyłam tam latające konie - konie -powiedziałam
- Jakie konie?
- Za oknem - pokazałam , konie się coraz bardziej zbliżały, były dwa jeden czarny jak kruk  i drugi biały , śnieżnobiały, oba miały wielkie skrzydła .Czarny miał białą uprzęż drugi,biały, czarną , oba wyglądały pięknie\
 - E moze pojedziemy dłuższa drogą? -spytał Siva, prawdopodobnie też je widział - pogadacie sobie troche
- Nie, boli strasznie -powiedziałam, naprawdę bolało jak nie wiem co, szmatka którą miałam zawiązane ramię zaczynała robić sie cała czerwona , co było z głową nie wiedziałam. Czułam tylko chłodna rękę Sykesa  na moim czole. Poczułam, samochód się zatrzymał, pomogli mi wysiąść i  już o własnych nogach , poszliśmy na pogotowie. Teraz sobie przypomniałam, mój tato dzisiaj ma nocną zmianę. Jak zwykle, ja to mam szczęście. weszliśmy do poczekalni, była prawie cała zawalona ludźmi, się nie dziwie, sobota, różne imprezy i te pe. Nathan poszedł załatwić,żeby mnie prędzej wpuścili. Znaleźliśmy wolne trzy miejsca koło siebie i usiedliśmy
- To był naprawdę stary wampir - szepnął
- Żyje?- spytałam i poprawiłam sobie szmatkę na ranie na głowie
- Nie , a te konie...
- Nikt się nie skapnie co tam się stało? -przerwałam mu
- Te konie to Wielki Kiee Mirr Tetoti i Nee Ava, polecieli tam żeby zatrzeć ślady
- Ava znów będzie się mnie czepiać, że jednak coś mi się stało
- Ale Nee Ava nie miała racjii - objął mnie  - że nie dasz sobie rady, walczyłaś jak lew
- A te kulki to co to było?
- Sam nie wiem, coś nowego, nowa  broń, sam się tego wystraszyłem, nieźle sobie poradziłaś z tą różową. Potem cie odwiozę do domu okej?
- Spoko
Przyszedł Nathan
- Zaraz wchodzisz -powiedział i usiadł koło mnie.
- Siva...? - zaczęłam
- Tak?
- Skąd ty jesteś?
- Od paru lat mieszkam w USA
- To daleko - powiedział Nathan 
- No tak, trochę było  zwłaszcza, że jesteśmy w UK
Ej, ale chwile -powiedziałam - skoro ty masz prawo jazdy, to ile ty masz lat?
- E.. 18 a co?
- Nie nic tylko tak pytam
- Juliette Aline -powiedziała pielęgniarka 
- Idę -powiedziałam  i wstałam

xxx
 Nie grało mi tu coś, najpierw, że musi iść potem ochroniarz znajduję ja półprzytomną koło schodów, ta... niech mi wmawiają,że spadła, ja i tak w to nie wierze.
- To nie był wypadek -powiedziałem z wzrokiem wbitym w podłogę
- Czemu tak sądzisz? -spytał Siva
- Bo nie jestem na tyle głupi żeby uwierzyć ze spadła  ze schodów
- Wiesz, różne sa obrażeni, wiec wiesz...
- Ale nie rozwalenie ramienia, pomyśl trochę.
- Mówię co widziałem , znalazłem ją na korytarzy koło łazienek ...
- Mówię jeszcze raz, to nie  był wypadek, nie mam pojęcia co się stało
- I tak w to nie wierze, tu się coś dzieje a ja sie dowiem o co chodzi

xxx

Weszłam do gabinetu i oczywiście co? Tato siedział przy biurku, i tylko gdy mnie zobaczył najpierw zrobił minę zszokowanego zająca potem zerwał się z miejsca i kazał mi usiąść.
- Coś ty zrobiła? - spytał
- Spadłam ze schodów - powiedziałam modląc się żeby się na mnie nie poparzył, on zawsze wyczuwał kiedy kłamię
- Na prawde się tak na schodach załatwiłaś?
- Na to wygląda, były bardzo długie
Tato zaczął mi przemywać rany , skrzywiłam się
- Głowa tylko tak strasznie wygląda, w sumie nie jest tak strasznie. Rana nie jest głeboka za to z ręką jest gorzej.
- Wiec co?
- Na głowę dam ci wielki plaster i tyle, a rękę trzeba będzie szyć, potrzebna mi zgoda jednego  rodzica, masz numer? -spytał podchodząc do telefonu  
- Czy ty aby o czymś nie zapomniałeś?
- A, no tak!
- Oj , tato, skleroza cię łapie. Dobra, weź mi to szybko wy tenteguj bo mi zaraz ręka odpadnie
- Margaret , przynieś potrzebne rzeczy,- powiedział do pielęgniarki
Chwilę potem pojawiła sie z potrzebnymi rzeczami, jakieś 20 minut później było gotowe i już tak nie bolało.
- Zadzwonię po mamę , niech po ciebie przyjedzie
- Nie, jestem z kimś, powiedział że mnie odwiezie, trafiłam ze szkoły tu to trafię stąd do domu.- Dobra, idz, w domu pogadamy
Wyszłam
- Nie było tak źle -powiedziałam i wyszliśmy z szpitala
W samochodzie jeszcze chłopaki pogadali, ja siedziałąm cicho i  patrzyłam w okno na gwiazdy. Przypominałam sobie to co bylo na boisku, ta dziewcznkę ,ona miała tak samo, nie wyleciała dusza tylko krew. Ona już nie żyła, zabiłam dziecko...                             
Zanim się obejrzałam stałam już przed domem.Poszłam do środka, weszłam w miarę cicho do domu przemknęłam koło sypialni rodziców i weszłam do pokoju. Dałam mojemu szczurkowi parę ziaren kukurydzy i poszłam się ogarnąć.  Było za dziesięć dwunasta.

DZIEŃ 27 MARCA GODZINA 5:10
Przez cała noc nie mogłam spać, przez rękę. Poszłam na dół sie napić akurat tato jadł coś, wrócił z pracy, byłam juz przyzwyczjona zę rano ktoś chodzi po domu.                        
- I jak ręka ?- spytał  
- Dobrze, y... nie mamy gdzieś Apapu? -spytałam buszujac w apteczce
- Najpierw cos zjedz - posunął w moja stronę talerzyk z kanapkami usiadłam i zaczęłam jeść. Potem wzięłam tabletkę i czekałam a ból puści
- Za parę dni powinno być już lepiej -powiedział tato
- Ale pocieszenie ... przynajmniej mniej boli niż wczoraj , za to głowa o matko! Pęka
- Oj, wydobrzej do jutra bo szkoła ...
- Wy tylko o szkole ...jutro jest niedziela,- nie wiesz, Luke wrócił?
- Nie wiem sam dopiero do domu wszedłem
- A... Idę , może uda mi się usnąć
 Poszłam na górę, i na szczęście udało mi się usnąć, ale śniło mi się znów to samo , zamek i ta kobieta i to jak ktoś we mnie strzela. Zerwałam się z łóżka, opatrzyłam na zegarek było po południu. Zeszłam na dół, nikogo nie było, zaczęłam wołać mamę, nikt sie nie odzywał. Poszłam na górę i się ubrałam, stare dresy, które jeszcze jako tako wyglądały, czerwony podkoszulek i bluza z krótkim rękawem  wzięłam szczurka i wyszłam do ogrodu. 
- Tu jesteś - powiedziałam widząc mamę kopiącą w ziemi - gdzie reszta?         
- Hej słońce, - powiedziała i wyprostowała się- wyspałaś sie? Tato z Luke'em  pojachali gdzieś sama nie wiem gdzie
- Tak, a.. kiedy będziesz jechała do Australii? 
- Ale ty mnie kochasz, nie wiem, czekam aż zadzwonią...
- A... nudzi mi się - powiedziałam                    
-Poucz sie trochę
- Nie no ja mówię że mi się nudzi a nie że zwariowałam
- To nie wiem, przywieś hamak miedzy drzewa -powiedziała - mam go gdzieś w schowku, wiesz w przedpokoju
- Spoko -poszłam do domu i zaczęłam buszować w schowku. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, poprawiłam się i otworzyłam
- Dzień dobry... ?- powiedziałam niepewnie do obcej kobiety stojącej w drzwiach z przesadnie miłym uśmiechem, była ubrana jak typowa pani i sweterek czerwony pod to biała bluzeczka i do tego bordowa spódnica, czarne buty i rajstopy, i biżuteria ... tragedia... białe i bladoniebieskie korale kolczyki to samo, i fryzura, nawet fajna ale w życiu bym sie tak nie uczesała, do ramion, dosłownie, natapirowane czarne włosy, miała dobrze już po 30 . Była tak podobna do  cioci Petuni z 'Harry'ego Pottera', ze przez chwilę pomyślałam ze to ona. Ale sprawiała miłe wrażenie
- Dzień dobry, dziecko, przyszłam się tylko przywitać, jesteśmy nowymi sąsiadami, jestem Lea  Sykes  , wprowadziliśmy się dzisiaj  - powiedziała i dopiero zobaczyła jak wyglądam, to musiało być trochę dziwne, plaster na głowie, szyta ręka i szczur wystający z kaptura bluzy...                                                   
- Chwila , powiedziała pani 'Sykes'? -spytałam zaskoczona,
- Tak 'Sykes' -powiedziała i sie dziwnie na mnie popatrzyła
- Aha, ja jestem Julia, znaczy Juliette  Aline,ale wolę Julia ,  najmłodsza z rodziny, moja mama jest w ogródku może niech pani do niej pójdzie?-spytałam pokazując kciukiem za siebie
- Może potem , właśnie chciałam was, zaprosić na wieczór, już jesteśmy prawie do końca urządzeni, wiec chcielibyśmy poznać nowych sąsiadów, a ze tylko tu mi i tworzono to ... - ja sie nie dziwie że tylko tu otworzono gdybym ja zobaczyła ja w tej dziurce ze szkłem w drzwiach  też bym nie otworzyła.                        
- Powiem jej -powiedziałam
- Super do widzenia wieczorem
- Do widzenia -powiedziałam i zamknęłam drzwi, uśmiechnęłam się sama do siebe, śmiesznie wyglądała,  ale potem spoważniałam                 
- Oby to był tylko zbieg nazwisk bo nie ręcze  -powiedziałam i zaczęłam znów buszować w schowku , znalazłam! Coś w podłużnym pudełku i zdjęciem czegoś co i tak sie ludziom nie uda złożyć z tego co jest w środku. Wzięłam i poszłam do ogródka
- Co tak długo? Produkowałaś to? -spytała mama siedząc na kocu na trawie , popatrzyłam na nia - przerwa -usprawiedliwiła się
- Nie , no spoko, co mam robić?
- Patrz, bierzesz to - wyciągnęła zwinięte coś ,- potem robisz tak - zawiązała na jednym drzewie i na drugim - i gotowe
- Dzieki mamo -pobiegłam i wskoczyłam na niego
- Ha ha bardzo śmieszne
- Dooobra dawaj łopatę pokopie trochę -powiedziałam i wstałam - a tak od czapy, wiedziałaś ,że będziemy mieli nowych sąsiadów?
- Nie, a nie , wiedziałam -powiedziała
- A , fajnie że mi powiedziałaś, jesteśmy na wieczór zaproszeni
- Super , jeszcze tego mi było trzeba - tak, teraz wiem po kim odziedziczyłam harakter 
- Tylko mamo, nie bądź taka wredna dla nich okej? Niech przynajmniej jedna rodzina z tego osiedla nas lubi -zażartowałam
- Ta...

To Be Continoued...

--------------------------------------------

 Długi i nudny mi wyszedł xD Ale jest. Dobra, jeśli chcecie wiedzieć czy was nie podpuściłam ( a musicie wiedzie że byłabym do tego zdolna)i nie dałam po prostu innej rodziny o takim samym nazwisku (bo przecież nie jednemu psu na imię Burek) to tu mam widzieć 7 + komentarzy  okeeej, możecie to dal mnie zrobić???
A, jeszcze jedno, to co ja TUTAJ pisze to jest mój komentarz do rozdziału, czasem dodatkowe info, tak jak teraz, a nie część rozdziału, żeby nie było
Dla Asi i Julii WSZYSTKIEGO NAJ!!!! <3
I dla Izy, mojej siostry, bez któej pewnie nie zabrałabym się za pisanie<3

____ ZIEMNIOSZYSZAK___________



16 komentarzy:

  1. ''I dla Izy, mojej siostry, bez której pewnie nie zabrałabym się za pisanie<3'' - Awww! Czuję się zaszczycona ;** Kocham Cię sis <3

    Apap rządzi!
    ....Odwala mi ;D
    Stawiam stówę, że to Nath będzie jej nowym sąsiadem! Ja to w kościach czuję!

    Czekam na next kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak właściwie chce ten rozdział teraz....

    OdpowiedzUsuń
  3. ...więc Cię trochę wspomogę....

    OdpowiedzUsuń
  4. ...moimi zacnymi komentarzami...

    OdpowiedzUsuń
  5. ...a po takim wsparciu....

    OdpowiedzUsuń
  6. ...należy mi się nagroda...

    OdpowiedzUsuń
  7. JEST 7 MOŻESZ DODAWAĆ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest 13, poza tym rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  9. http://love-from-tw.blogspot.com/ nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. http://love-from-tw.blogspot.com/ nowy

    OdpowiedzUsuń
  11. niezle ale dopiero wrocilam z morza wiec muzg jestc nieoperowalny!!!
    jeszcze raz niezly

    OdpowiedzUsuń