Lekcja dobiegła końca, wstałam i wyszłam z klasy zostawiając na biurku nauczyciela pracę. Pobiegłam do swojej szafki, w końcu korytarzu gdzie stały tylko trzy szafki, jedną miałam ja a pozostałe dwie były nieużywane. Ktoś przysłał mi esemesa 'Otwórz szafkę ;*' w środku była karteczka ' Uśmiech proszę :D ' - chciałabym ale już nie, ten idiota zepsuł mi humor na cały dzień.Wyciągnęłam bandaż który owinęłam go wokół lewej ręki. Usiadłam i oparłam się o drzwiczki. Z chęcią bym już poszła do domu.
Przyleciała Diana
- Co ci, wyglądasz jakby cie czołg przejechał - spytała - Gdzie byłaś?
- Na ciebie można zawsze liczyć, zaspałam
- Do usług. Ty?!? Zaspałaś?!? Łał, zwykle to ty jestem wcześniej
- Ta... a najlepsze, poszłam na biologie, a w mojej ławce siedzi jakiś koleś, idiota kompletny!
- A co się w rękę stało?
- Wymówka na W-F żeby nie ćwiczyć
- Dobre, też powinnam
- Co teraz masz ?
- Historie .A, gdzie jest Luke?
- Jest w domu, coś ma do załatwienia
- Szkoda...
- Wiesz co, nie chce ci łamać serca ale coś chyba kręci z tą Aną Ktap z jego rocznika
- Zabije ją !
- A ja tego całego Luisa! [błąd zamierzony]
Zadzwonił dzwonek, poszłam w stronę sali, gdzie cały rocznik który akurat miał mieć w-f sie zebrał, musiałam przejść całą szkołę
- Kierunek boisko- powiedział nauczyciel gdy wszyscy wyszli z szatni -Elizabeth Aline czemu nie ćwiczysz?
- Jestem Julii -pokazałam mu rękę
- Dooobra dzisiaj wybaczam ...Lizz
Poszłam za resztą na dwór i usiadłam na ławce, zajęłam sie zabawa moimi włosami, i zerkałam jak im idzie gra w kosza. Włączyłam sobie muzykę z telefonu, słuchawkach w uszach grało mi Muse - Madness puki nie zobaczył mnie pan Criss - nauczyciel.
- Do odbioru w gabinecie dyrektora, -wziął ode mnie telefon- prosz prosze, 'Muse' wiesz co dobre
'Muse' słuchałam tylko tak o czasami dla mnie lepszy jest pop niż rock, ale lubie oby dwa
- Tez pan lubi? To... może przez zbierzność gustów nie odda pan dyrektorowi telefonu, proosze ???
-Nie ma tak łatwo
- Oj, no prosze pana
- Tyle razy ci już odpuszczałem niestety nie dzisiaj Oddałam telefon z żalem, że bede musiała iść na najwyższe piętro (szkoła ma 5) i czekać, bo znając zycie i uczniów z naszej szkoły pewnie będzie kolejka do gabinetu. Lekje mineły w miarę spokojnie, i było mało zadane, właściwie nic, mogłam siobie poćwiczyć po lekcjach. Wychodziłam akurat z sali chemicznej gdy przyszedł koło mnie Max
- I co, kierunek 'Dom' ?- spytał
- Nie, ja raczej kierunek ' gabinet dyrka'
- Co zrobiłaś?
- Telefon
- Nie będzie tak źle
- I oby...
poszłam na górne piętro, na korytarzy na ławkach siedziało z jakiś sześciu uczniów, mało, mniej niż w piątek. Trafiłam tam za podrobionego usprawiedliwienia. Że też musieli się skapnąć!
- Cześć Sam, za co tym razem?- spytałam chłopaka, którego za każdym razem jak tu byłam, widziałam , i był najlepszym przyjacielem mojego brata
- Wypuściłem żaby- powiedział blondyn
- Klasyk, co na to nauczycielka?
- Uciekła z piskiem do dyrektora i takim oto cudem się tu znalazłem
- Urzekająca historia, ale i tak gratuluje nikomu się to jeszcze nie udało
- Sam ! - powiedziała sekretarka
- Idę- wszedł do gabinetu, ja podeszłam do sekretarki
- Mogłabym odzyskać telefon? - spytałam niewinnym tonem
- Ostatni raz, jeszcze raz a wezwę rodziców
- Rodzica, zaznaczmy
Poparzyła na mnie groźnie ale wyciągnęła telefon, w tej samej chwili wyszedł Sam
- Jaka kara? Wywalili cie ?- spytałam
- Ostatni raz, mam pomagać woźnemu, nieźle, lepiej być nie mogło, do jutra, a i powiedz Luke'owi żeby do mnie zadzwonił
- Spoko lecę pa - powiedziałam i zarzuciłam włosami. Pobiegłam do mojej szafki, jak zwykle przeleciałma przez cała szkołę, wzięłam książki . Z szafki wypadła jakaś kartka, wzięłam ją. Była złożona na pół na górnej cześć były litery 'K.Ł.'
- 'Nowe zadanie, spotkanie jutro 14:50' - przeczytałam
XXX
godzina 17:45
- Co tak długo?- spytał Luke, gdy wróciłam do domu
- Nie ważne, masz zadzwonić do Temple'a
- Aha, gdzie byłaś?
- Co cie to?
- Jestem twoim bratem, chyba mam prawo, nie?
- Masz, zeszło mi tyle w szkole
- Tato wziął cały etat w szpitalu, mam cie przypilnować
- Luke, błagam cię, nie dasz rady - powiedziałam z uśmiechem
- Wątpisz we mnie?
- Nie, ja znam prawde . A teraz sorry muszę iść
Wbiegłam na górę do pokoju, otworzyłam okno i wskoczyłam na drzewo z którego zeskoczyłam, żeby udowodnić Luke'owi ze mnie nie upilnuje. Pobiegłam do lasy zaczęłam szukać dziupli w drzewie, w jednym, w drugim ,w końcu znalazłam i wyciągnęłam łuk i skrzydlatki, 9 piłeczek ze skrzydełkami i tarczą. Poleciały w górę, zaczęły latać jak szalone,poprawiłam włosy i zaczęłam celować. Napięłam łuk i strzeliłam, chybiło, znów wcelowałam w drugą,sam środek, następną to samo. Za 3 i 4 musiałam wbiec wgłąb lasu, jedna poleciała ponad drzewa. Zaczęłam się wspinać na wielki dąb, weszłam na wysokość pierwszego piętra , usiadłam na gałęzi i wycelowałam, puściłam i strzała poleciała prosto w... następne drzewo. Weszłam wyżej
- No dalej - szepnęłam - traf ... Strzeliłam, chwilę potem skrzydlatka spadła na ziemię ze strzałą przebita na wylot, za nią była jeszcze jedna tez nabita. Pierwszy raz udało mi się zestrzelić dwie na raz.Nagle coś zaczęło szemrać i szurać w dole , jakby łańcuchy, zaczęłam się rozglądać , nikogo w pobliżu nie było. Weszłam wyżej na następna gałąź i napięłam łuk gotowa strzelić w kazdej chwili. Drzewa zaczęły szumiećjakby był huragan, szczerze mówiąc wystraszyłam się trochę, i nagle tak jak się pojawiło , wszystkie te odgłosy ucichły .Przedemną pojawiła sie skrzydlatka i poleciała trochę dalej , strzeliłam, niestety nie trafiłam, następną przybiłam do drzewa, przeszłam na nastepne drzewo i zeskoczyłam na ziemię.Znów coś zaczęło szurać. Pare metrów dalej znów zobaczyłam mój cel napiełam łuk i strzeliłam w połowie drogi strzała zamieniła kierunek i poleciała prosto na mnie, zrobiłam unik, spróbowałam jeszcze raz, teraz trafiłam. Na dzisiaj wystarczy, juro rano jeszcze spróbuje,zagwizdałam, reszta piłek przyleciała do mnie.Wsłuchałam się jeszcze w ciche szumienie liści. Zniknęło na dobre.
- Co się ...?- spytałam się sama siebie , spakowałam łuk, nie było łatwo do torby zaczęłam iść w stronę z której przyszłam.Minęłam parę drzew i wyszłam z lasu, do W pierwszych drzewach znalazłam dziuple gdy się rozglądnęłam by zobaczyć czy nikogo nie ma zobaczyłam Nathana stojącego miedzy krzakami.
To Be Continoued....
--------------------------------------
Jest drugi, myslę że was nie katuję tymi blogami?
Następny będzie długi..... bardzo ...
a i niech będzie ze Nathan ma szare oczy ok? Bo nie wiem a moja wikipedia, gdy to pisałam, nie była dostępna na necie wiec wiecie...
Komentujcie :)
Dla IZY , JULII i ASI :)
Dziękuje za dedyk skarbie ;**
OdpowiedzUsuńNIE WAŻ SIĘ MÓWIĆ, ŻE NAS KATUJESZ!
ZACIEKAWIŁAŚ MNIE JAK NIKT!
BARDZO DOBRZE, ŻE NASTĘPNY BĘDZIE DŁUGI ;D (OJ KOCHAM PISAĆ CAPS LOCKIEM...)
CZEKAM ZNIECIERPLIWIONA NA NEXT <3
Tak jakby nie było... Nathan ma zielono-niebieskie oczy x33
OdpowiedzUsuńOkej. Gust muzyczny bohaterki zniosę, "lepszy pop niż rock"... okej, okej, może być, bo zaraz będzie że Jula znowu marudzi. xd
Rozdział zajebisty i długi, a ja lubię długie rozdziały.
dzięki za dedykacje, a niezły pomysł z szarymi o czami! a czy nie lepiej będą zielone załamane szarością? Proszę o więcej i czekam do piątku!
OdpowiedzUsuńasiam9.9 (więcej, więcej...)
Zapowiada sie ciekawie
OdpowiedzUsuń